[ Wpisy nie-przepisy ]

WEGAŃSKIE JEDZENIE NAD POLSKIM MORZEM

W poprzednim poście napisałam Wam o wegańskim jedzeniu w podróży i o tym, że na kilkudniowy wyjazd w okresie mało turystycznym wolałam zabrać ze sobą trochę prowiantu, niż na miejscu szukać i kombinować, co byśmy mogli całą rodziną jeść.

W pierwszym dniu poszłam najpierw na mały rekonesans, szukając bardziej sklepu, żeby kupić cokolwiek na obiad, niż mając nadzieję na jakąkolwiek czynną w tym czasie restaurację. Karwia to miejscowość typowo sezonowa, na co dzień mieszka tam ok. 900 mieszkańców, my pojechaliśmy w kwietniu i to w czasie świąt wielkanocnych, kiedy na dodatek prognozy pogody zapowiadały zimno i deszcze, i wylądowaliśmy praktycznie na samym jej końcu, gdzie dalej jest już tylko droga w kierunku Jastrzębiej Góry.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy snując się w deszczu po pustych ulicach, mijając wszystkie nieczynne teraz sklepy i punkty gastronomiczne, zauważyłam otwartą restaurację w Willi Złotej. Wstąpiłam zapytać o dostępność jakichkolwiek wegańskich opcji, nie licząc za bardzo na nic więcej, niż frytki z surówką i pizzę bez sera. Cóż jednak się okazało?

Po pierwsze, sympatyczna pani, zagadnięta przeze mnie, dokładnie wiedziała, co znaczy „wegańskie” –  na dzień dobry wow :) Podkreślam to dlatego, że niestety w wielu restauracjach w Polsce nadal proponuje się ryby w daniach wegetariańskich, a znajomość zasad dań wegańskich to niestety ciągle wyższy poziom wtajemniczenia.

Po drugie, Tawerna Złota (w Willi Złotej, Karwia, ul. Wojska Polskiego 19) okazała się mieć bogate menu w ogóle, a w nim m.in. wegańskie pierogi z kapustą i grzybami. Na te pierogi umówiłam się zatem na pierwszy obiad, wróciłam po rodzinkę i niedługo później zachwycaliśmy się naprawdę pysznymi, ze wspaniale przyrządzonym farszem pierogami produkcji własnej restauracji, polanymi olejem lub oliwą z oliwek zamiast skwarek, z dodatkiem surówek. I przy okazji tych surówek muszę chyba powiedzieć, że to najlepszy sposób, żeby sprawdzić miejsce, w którym chce się jeść.

Zamówiłam zestaw, w którym miały być marchewka, seler i kapusta pekińska. Po chwili obsługująca nas przemiła pani Magda wróciła z kuchni z informacją, że kapusta jest już z sosem majonezowym, a seler dzisiaj się skończył, więc z tego zestawu zostaje nam marchewka i czy w takim razie może zaproponować nam coś innego. Okazało się, że nie ma najmniejszego problemu, żeby dać nam za to ogórków słodkich czy kiszonych oraz kukurydzy używanej zazwyczaj do pizzy, a w dodatkach do wyboru znalazły się jeszcze buraczki zasmażane, fasolka szparagowa, kapusta z grzybami, podawana normalnie do golonka (ta kapusta to niebo, lepszej nie jadłam nigdy), warzywa na parze (brokuły, kalafior, marchewki) oraz sałatka ze świeżych warzyw z sosem winegret. Co chcę podkreślić, wszystkie warzywa były naprawdę świeże, nie tylko z nazwy (nie wiem, jak inni, ale ja jestem na tym punkcie przeczulona), a wszystko przygotowane i doprawione tak, że sama nie zrobiłabym tego lepiej.

Rozmawiając następnego dnia z właścicielką restauracji usłyszałam, że jej zasadą jest podawać gościom wyłącznie takie jedzenie, które sama by zjadła i było to naprawdę widać. I miło było jadać w miejscu, które witało gości hasłem: „Uwielbiamy gotować, ale bardziej od tego kochamy patrzeć, jak wam smakuje” :)

Zdjęcie z profilu Willa Złota Karwia na Facebook

Oprócz pierogów przez kolejne dni „zaliczaliśmy” jeszcze kopytka, pieczone połówki ziemniaków, no i oczywiście frytki, wszystko było zawsze świeże, pachnące i po prostu pyszne, więc z przyjemnością jadaliśmy tam, popijając świetnym, lokalnym piwkiem i oczywiście zupełnie porzucając opcję gotowania sobie obiadów. Śmialiśmy się tylko, że nasze obiady złożone są z samych dodatków, zamawianych w wielokrotnych ilościach, i że nasza Sara wyjadła cały zapas kukurydzy. Gdybyśmy mieli życzenie, bez problemu dostalibyśmy też coś „zamiast mięsa”, jednak w zupełności wystarczało nam tofu i polsojowe wege wędliny, jedzone później na kolację.

Najlepsze na koniec – Willa Złota jest obiektem czynnym przez cały rok, a zapowiadając wcześniej chęć stołowania się u nich w określonym czasie można otrzymać 100% wegańskie, pełne wyżywienie zupełnie poza kartą czyli konkretnie dla nas przygotowane wegańskie posiłki od rana do wieczora. Gdybym jechała tam jeszcze raz nie zastanawiałabym się ani chwili i Wam polecam gorąco, jeśli wybieracie się do Karwii lub okolic.

Będąc tak blisko naszego ukochanego Helu nie odmówiliśmy sobie odwiedzenia z dziećmi fokarium. Spacerując po Helu między jednym i drugim karmieniem fok mieliśmy wielką ochotę odwiedzić Bar Alternatywa (Hel, ul. Wiejska 52), w którym stołowaliśmy się codziennie 4 lata temu, niestety był jeszcze nieczynny, startuje chyba od maja. Jeśli będziecie w Helu w najbliższym czasie, koniecznie idźcie tam na wegański obiad i pozdrówcie serdecznie właścicielkę Panią Alicję od całej naszej rodzinki :)

Trzeci smakowity pewniak tego lata będzie bliżej Ustki – Rowy, ul. Nadmorska – zaraz na początku ulicy stoi przyczepa gastronomiczna z zapiekankami w rozmiarze XXL i tam przez kilka dni sierpnia, oprócz zapiekanek, obżeraliśmy się wegańskimi wrapami z pysznymi falafelami. Próbowaliśmy jeść coś w innych punktach ale nigdzie nie smakowało nam nic tak, jak te wrapy w tym konkretnym miejscu. Pani dowodząca na tym statku zapewniała, że w kolejne wakacje wegańskich opcji będzie na pewno więcej, ponieważ jest coraz większe zainteresowanie roślinnym jedzeniem tego typu, a wrapy z falafelem szły jej jak woda, więc w razie czego jedźcie do Rowów ;)

Wracając na Hel – w innych miejscach były tylko ryby i mięsa, wypiliśmy więc kawę i poszliśmy wydać pieniądze w sklepiku fokarium. Przy okazji taka uwaga – wokół fokarium już zaczynają wystawiać się na zewnątrz sklepy z pluszowymi fokami, poduszkami z fokami, itp. pamiątkami „foczymi”. Omińcie je skrzętnie i idźcie do prawdziwego Sklepiku Fokarium, gdzie zostawione pieniądze na pewno wesprą ochronę bałtyckich fok.

Fokom pomaga też Fundacja WWF Polska i skoro już wokół takich tematów zaczęłam krążyć, chciałabym gorąco zachęcić Was do obejrzenia filmu, wyprodukowanego przez WWF Polska wspólnie z Discovery Channel Polska: „Punkt krytyczny. Energia OdNowa”, z udziałem Marcina Dorocińskiego (nie mogło być lepiej!).

Film porusza problem zmiany klimatu na świecie i koniecznej rewolucji energetycznej, wskazuje na obowiązek dążenia do neutralności klimatycznej przez każdy kraj, którego gospodarka oparta jest na węglu, ropie i gazie oraz ma przejrzyście pokazać i uświadomić Polakom, co dzieje się wokół nas i jaki wpływ ma każdy z nas na ochronę klimatu.

Jeśli jesteście ciekawi, dlaczego klimat Ziemi tak nagle się zmienia, jakie są tego skutki i co musimy zrobić, aby nie dopuścić do powodzi, suszy, braku wody pitnej i żywności, wybierzcie się koniecznie na premierę filmu, która odbędzie się w weekend otwarcia największego festiwalu filmów dokumentalnych w Polsce – Millennium Docs Against Gravity – w Warszawie, 14 maja 2017 o godzinie 15.00, w Kinotece PKiN.

Oprócz pokazów na festiwalu „Punkt krytyczny” będzie można zobaczyć w ośmiu polskich miastach: Krakowie, Bydgoszczy, Gdańsku, Gdyni, Szczecinie, Katowicach, Łodzi, Lublinie oraz dwóch za granicą: Berlinie i Brukseli. Projekcje odbędą się w ramach bezpłatnych pokazów, na które można zarejestrować się na stronie projektu Energia OdNowa. Po każdej projekcji filmu odbędzie się debata z ekspertami na temat przyszłości Polski w świecie odchodzącym od węgla i innych paliw kopalnych.

Roadshow filmu w Polsce:

  • Kraków – poniedziałek 22 maja, godz. 17.30, Multikino,
  • Katowice – wtorek 23 maja, godz. 17.30, Multikino w Galerii Katowickiej,
  • Wrocław – środa 24 maja, godz. 17.30, Multikino Arkady Wrocławskie,
  • Poznań – czwartek 25 maja, godz. 17.30, Multikino Stary Browar,
  • Łódź – piątek 26 maja, godz. 17.30, Multikino,
  • Szczecin – poniedziałek 29 maja, godz. 17.30, Multikino w Galaxy Centrum,
  • Gdańsk – wtorek 30 maja, godz. 17.30, Multikino,
  • Bydgoszcz – środa 31 maja, godz. 17.30, Multikino.

Jeśli ktoś z Was będzie na pokazie filmu w Katowicach, spotkamy się na pewno, więc do zobaczenia już niedługo :)

Strona projektu i więcej informacji: http://energiaodnowa.pl

Sylwia Falkiewicz

 

Print Friendly, PDF & Email
Tags: ,

Wszystko jest w głowie

11 Comments

  1. Właśnie byliśmy w Willi Złotej w Karwii (16 czerwca 2020). Na moje pytanie o opcje wegańskie niestety odpowiedziano mi krótko, że niczego nie mają. Odwrót na pięcie…

    1. Szkoda. Pamiętam, że nie było z tym problemu w czasie naszego pobytu, ale to było 3 lata temu. Dzięki za komentarz, mam nadzieję, że gdzie indziej uda się coś znaleźć.

      1. Frytki i surówki 😂 zawsze są! Powtórzyłam komentarz, usuń go proszę. Pozdrawiam! Karolina

        1. Całe szczęście 😁 Miłego pobytu nad morzem ♥️

  2. Witam,
    Dziękując Pani za powyższe namiary powiem,że pod koniec czerwca miałem możliwość odwiedzenia tych 3 miejsc.
    Hel – do wybory były opcje wegańskie: placki po cygańsku z bukietem surówek, bardzo dobra zupa groszkowa,pierogi z soczewicą.
    Karwia – brak w menu potraw wegańskich.Jedyne co kelner zaproponował to możliwość zastąpienia czegoś mięsnego tofu naturalnym.
    Władysławowo – każdego dnia przygotowywane jest inne danie wegańskie.Poza tym było dostępne bananowe ciasto wegańskie i lody na bazie mleka kokosowego(2 smaki) i 2 sorbety. Obiady są wydawane w godzinach 13-17.Zauważyłem,że było duże zainteresowanie gdyż idąc tam po raz pierwszy ok.16 powiedziano,że obiady wegańskie się skończyły i aby być pewnym zjedzenia posiłku najlepiej zadzwonić i zarezerwować.
    Z powyższych osobiście najbardziej polecam miejsce z Władysławowa.
    Jeszcze raz dziękuję za informację.

    1. Tak, Hel i pierogi z soczewicą zapamiętam na zawsze :) Karwia w menu faktycznie potraw wegańskich nie ma, wspominałam we wpisie, że zamawialiśmy głównie „dodatki” komponując z tego obiad, natomiast jest możliwość zamówienia czegoś wegańskiego wcześniej. Jedliśmy też pierogi, które po ostatnim komentarzu na ich temat już nie wiem, czy były wegańskie, czy nie były, coś mi się wydaje, że w wysokim sezonie mają na tyle duży ruch tradycyjny, że nie chce im się głowy zawracać jakimiś weganami, a szkoda…
      Władysławowo – a co to za miejsce konkretnie? Proszę tu napisać i podpowiedzieć innym, sama też chętnie sprawdzę, kiedy będę się wybierać znów w tamte strony, dzięki.

  3. Hej. Właśnie jesteśmy w Karwi. Skusilismy się po przeczytaniu tego bloga. Jednak po rozmowie z Panią kelnerka, okazuje się, że w pierogach a raczej w cieście jest jej jajo 🍳… Więc nie do końca są jednak wegańskie…

    1. Hm… To bardzo dziwne, ponieważ pierwszą sprawą, o jaką zapytałam wchodząc w ogóle do tej restauracji, były pierogi, z naciskiem, że nie chodzi mi tylko o farsz, ale także o ciasto, czy nie ma w nim jajka, itd. I pierogi były pierwszą rzeczą, jaką w ogóle tam jedliśmy, nie wzbudzając we mnie żadnych podejrzeń. Być może teraz przez tzw. wysoki sezon, jest więcej, niż 1 szef kuchni na zmiany, i być może „nasz” robił pierogi z mąki i wody, a w tej chwili są pierogi z jajkiem. Jak napisałam w poście, zapowiadając się z wizytą wcześniej można dostać tam 100% wegańskie menu na życzenie, więc może następnym razem wystarczy po prostu zadzwonić wcześniej, zapytać co jest, co może być, itd. My jedliśmy pierogi na pewno wegańskie, w cieście nie było jajka.

      1. Hej. No dzwoniłam wcześniej wcześniej się upewnić. Dostałam info że są pierogi weganskie. Jednak na miejscu dowiedziałam się, że mała ilość, ale jednak… Jajo jest

  4. Mojego Męża Ciocia ma knajpkę na Helu. Namawiam ją od dawna, żeby wprowadziła do menu wegańskie jedzenie. Mam nadzieję, że już niebawem ją przekonam ;)

    1. O, tak, tak! Chętnie przejadę się znowu na Hel :))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *