Na targowiskach pojawiła się już botwina czyli młode liście i korzenie buraka ćwikłowego. Najbardziej kojarzymy ją z zupą botwinką ze śmietaną ale ja chcę Wam pokazać w jednym wpisie, jak można w czasie gotowania zdecydować, czy ostatecznie zrobimy zupę czy gęste danie do zjedzenia na płaskim talerzu. Ja takie zupy robię zawsze z ziemniakami, żeby były bardziej pożywne, niż „sama woda” ale jeśli chcecie lżejszą wersję, możecie je pominąć.
SKŁADNIKI:
- 2 pęczki botwinki czyli 6 buraczków z liśćmi,
- 4 ziemniaki,
- 2 marchewki,
- 2 ząbki czosnku, 1 cytryna, olej, przyprawy: sól, pieprz, kurkuma
Jak zrobić:
- Na początek rozgrzać w garnku, na małym ogniu, 2 duże łyżki oleju (u mnie jak zwykle kokosowy oczyszczony), dodać do niego płaską łyżeczkę kurkumy, wymieszać (i to jest przemiana Ognia),
- pokroić w kosteczkę obrane ziemniaki, wrzucić do garnka i wymieszać dobrze z olejem, przykryć garnek pokrywką (przemiana Ziemi),
- pokroić w plasterki obraną marchew, dorzucić do ziemniaków, wymieszać, przykryć (zostajemy w Z),
- pokroić w kosteczkę obrane buraczki, dodać do warzyw w garnku, wymieszać, przykryć (Z),
- dodać posiekane drobno łodygi botwiny, wymieszać, przykryć (ostatni etap Z),
- dodać 2 zmiażdżone ząbki czosnku i pół łyżeczki pieprzu czarnego (do pary dla kurkumy), wymieszać, przykryć (przemiana Metalu),
- posolić na początek łyżeczką soli (przemiana Wody) i teraz wlać wodę, powiedzmy 2 litry, przykryć garnek pokrywką i zwiększyć ogień do średniego, zostawić zupę do przegotowania.
- W czasie kiedy zupa się gotuje można przygotować śmietanę ze słonecznika, przepis podawałam już TUTAJ (czosnek można pominąć albo zostawić, co kto lubi) oraz poszatkować liście botwiny i dorzucić do garnka, zostawiając trochę do dekoracji (przemiana Drzewa).
- Na koniec zostaje już tylko wycisnąć do zupy sok z 1 całej cytryny i albo zakończyć gotowanie i podać jako zupę albo pogotować jeszcze trochę bez pokrywki, żeby woda odparowała, a w garnku zostało sycące, gęste danie.
Śmietanę najlepiej dodać nakładając ją na talerz i na nią nalewać zupę/nakładać danie. Tradycyjnie na górze wylądowałby jeszcze koperek ale moja rodzinka koperku w zębach nie znosi, więc „za karę” dostaje jeszcze więcej liści botwinki. Oczywiście, w zależności od preferencji smakowych można smak zupy podkręcać większą ilością soli, sosem sojowym, pieprzem, czosnkiem, dolać wody, żeby była rzadsza, dodać cytryny, jeszcze więcej cytryny, itd. Podany przepis traktujcie jako bazę do własnej wersji i ściągawkę, jak w ogóle można to zrobić trochę inaczej.
Smacznego i do następnego, a fejsbukowiczom przypominam, że znacznie więcej pomocnych wpisów znajdziecie na fanpejdżu bloga, zapraszam serdecznie.
Super przepis! Smakuje naprawde rewelacyjnie.
Co prawda kuchnia 5 przemian do mnie nie przemawia (nie jestem zwolenniczka chinskiej filozofii), ale jak ktos lubi…..
Pozdrawiam