Czyli ajerkuchy bez ajerów ;)
Słodkie, puszyste,
z ciasta podobnego
do naleśnikowego,
z zatopionymi w nich jabłkami, mniam!
Miałam na nie super przepis od Babci
– z mąki, jajek i kefiru.
Po wegańskiej stronie życia mamy z tego tylko mąkę, więc długo nie było u nas ajerkuchów.
Ale – tęsknota jest matką rozwiązania, które jest – jak zwykle – banalne :)
Wystarczyło do zwykłego ciasta naleśnikowego dodać drożdży aby uzyskać ten sam efekt puszystego, przepysznego placka. Bez jajek. Bez kefiru. Bez czegokolwiek od zwierząt.
Częściowo żadne to odkrycie bo w wielu domach funkcjonują placki drożdżowe na co dzień;
dla mnie jednak jest to kolejne zwycięstwo w walce z utartymi przepisami na ciasta z jajkami oraz – co dla mnie ważne – dowód na to, że wspaniałe, Babcine przepisy też da się zweganizować :)) Więc – proszę bardzo – na śniadanie, drugie śniadanie albo podwieczorek – ajerkuchy
bez ajerów czyli bez jajek.
Potrzebna będzie letnia woda do rozmieszania drożdży więc wstawiamy wodę na kawę
i po chwili odlewamy sobie pół kubka (używam takiego 250 ml).
Do wody wrzucamy pokruszone drożdże – 1/4 kostki 100-gramowej – oraz kopiastą łyżkę cukru (albo dwie, jak lubicie bardzo słodkie) i mieszamy na gładką masę.
Do miski na ciasto wsypujemy kubek mąki (pszennej ale z orkiszowej wychodzą też wspaniałe), do tego wlewamy mieszaninę z drożdżami oraz pół kubka mleka sojowego i mieszamy porządnie, żeby nie było grudek.
Jeśli trzeba, można dolać trochę więcej mleka albo wody ale nie za dużo – ciasto ma być dość gęste, nie takie lejące jak na naleśniki; coś w rodzaju gęstej śmietany.
UWAGA: Można użyć również samej wody, bez mleka (czyli całego kubka wody) – wychodzą równie świetne.
Gotowe ciasto najlepiej zostawić na chwilę, żeby podrosło, a w międzyczasie przygotować jabłka – najlepiej, żeby były miękkie i słodkie. Obieramy ze skórki, kroimy na średniej grubości plasterki i teraz można zacząć smażenie racuchów.
Na rozgrzany olej kładziemy łyżkę ciasta, wciskamy do niego 2 plasterki jabłka, rozkładamy kolejne porcje ciasta na patelni (na mojej mieszczą się 4 na raz) i właściwie od razu przekładamy pierwszy placek na drugą stronę, potem drugi itd. a po chwili ściągamy po kolei placki z patelni i smażymy następne.
Robią się bardzo szybko, rosną od pierwszego kontaktu z patelnią więc wystarczy, że się fajnie zarumienią i można przewracać na drugą stronę.
Jeśli chodzi o olej, najlepiej wlać go od razu więcej a nie dolewać w trakcie smażenia, wtedy placki wciągną mniej tłuszczu a brzegi będą fajnie chrupiące. Można zrobić je także na patelni tylko przesmarowanej olejem, wtedy nie są chrupiące ale za to lżejsze i bardziej pączkowe.
Z tej ilości ciasta wyszło mi 16 racuchów.
Gotowe placki posypujemy cukrem pudrem i pożeramy jeszcze ciepłe :)) Smakują jak połączenie słodkich naleśników z domowymi pączkami i ciepłym jabłkiem, po prostu bosko! Wspaniale pasuje też do nich cynamon, zwłaszcza w chłodniejsze dni.
Jeśli moje starsze dziecko zjadło 8 czyli o 7 więcej, niż Jej ustawa przewiduje, to możecie być pewni, że warto je zrobić :)) SMACZNEGO!
P.s. Kolejne warianty racuchów znajdziecie w następnych wpisach:
KRÓLEWSKIE ŚNIADANIE – RACUCHY Z OWOCAMI I SOSEM CZEKOLADOWYM
Zrobione. Zjedzone. Pyszne! Surowe ciasto pięknie wyrosło, podczas smażenia już prawie nie, ale raczuszki wyszły bardzo delikatne i przepyszne :)
Hej, a czy Wam też wychodzą w środku surowe?
Nie, nigdy, może zbyt szybko ściągasz je z patelni? Najlepiej smażyć na mniejszym ogniu, żeby tak szybko się nie rumieniły = nie paliły a miały chwilkę na przesmażenie w środku.
Dla mnie czasem tylko w tym miejscu gdzie leżał grubopokrojony owoc
Dzisiaj robiłam i polecam. Mąż stwierdził, że są lepsze od tradycyjnych. Dziękuję za przepis. Nie będę musiała robić teraz dwóch wersji placków, tradycyjnych dla mnie i męża oraz bezmlecznych i bezjajecznych dla dziecka.
Cudownie, cieszę się bardzo! :)
A wiesz może ile kalorii wychodzi dla jednego placka? ;)
Na 100% wypróbuje, rodzinak już "ostrzy ząbki" :)
Super śniadanie, u mnie tylko duuuużo więcej cynomonu bo wszyscy go uwielbiamy :) Mąż w zachwytach :) Placuszki wchodza na stałe do naszej diety . Bardzo dziękujemy za wspaniałe przepisy!
Bardzo się cieszę i w takim razie wypróbuj koniecznie wariacje na temat tych racuchów podane w kolejnych wpisach, etykieta "racuchy" :)
No ja pietrucham! Super się cieszę, że tu wpadłam, mój dopiero co wegański mąż będzie mnie na rekach nosił ;) Normalnie PYCHOTA!
Wooow, ale fajnie :D Dziękuję bardzo :*
właśnie zrobiłam, z mąki orkiszowej i wody.. ładnie wyrosły, pulchne… pycha :) zamiast jabłek na wierzch poszedł miód,cynamon i orzechy :)
Tak, z orkiszowej są pycha, jeszcze orzechy do tego, musiało być super :)
Zrobiłem z "SPALDOVA MOUKA / CELOZRNNA HRUBA", tylko przesadziłem z ilością jabłek i wyszło mi ciasto w jabłkach, bo ja mieszam jabłka z ciastem w misce.
Jo wom pszaja Hanysy!
Haha :D
Bardzo pyszne i delikatne, przepis wejdzie do mojego stałego repertuaru.
Tylko ta nazwa "ajerkuchy" przyprawia mnie o dreszcz zgrozy… toż to są racuszki! ;)
Super! :)) A co do nazwy – dzięki za uwagę i chyba edytuję tytuł posta ;) Przy okazji – robiłam je też na samej wodzie, bez mleka (czyli cały kubek tylko wody) i też wyszły świetne, no i ostatnie odkrycie – na mące orkiszowej również rosną wspaniale i nadal są delikatne, polecam gorąco!
Przepis świetny, muszę wyprobowac. Do tej pory smazylam jablka w zwyklym gestym ciescie.
Hej Edyta :)) Koniecznie, przede wszystkim jest duuuuużo szybciej i bardziej chrupiąco a do tego ze szklanki mąki cała góra racuchów
Hej, szybkie i smaczne :) dzięki za przepis, pozdrawiam
Justyna:)
Dzięki :)) Właśnie takie ma być ;)