…czyli zapiekanka z ziemniaków przekładanych frytkami i polanych sosem „serowym” z ziemniaka.
Danie to zaserwował nam ostatnio nasz najlepszy w świecie mąż i ojciec dzieciom, a że wiem, jak bardzo wszyscy lubicie ziemniory, spisałam co i jak robił po kolei, żebyście i Wy mogli sobie zrobić np. w nadchodzący weekend :)
SKŁADNIKI
- „góra ziemniaków” czyli około 20 sztuk,
- opakowanie frytek do piekarnika (750g),
- cebula, płatki drożdżowe, przyprawy (sól, pieprz, papryka w proszku słodka lub ostra lub wędzona, zioła prowansalskie oraz cokolwiek innego lubicie do ziemniaków),
- ewentualnie dodatki udające boczek, żeby już całkiem zaszaleć.
Jak zrobić
Górę ziemniaków obrać i ugotować. W tym samym czasie rozgrzać piekarnik do 220 stopni i upiec frytki.
Około 6 sztuk ziemniaków przeznaczyć na przygotowanie sosu „serowego” z ziemniaków, cebuli i płatków drożdżowych, a jak to zrobić, przeczytajcie tutaj: https://www.wszystkojestwglowie.pl/tag/ser-z-ziemniaka/.
Resztę ziemniaków ugnieść i wyłożyć do tortownicy, wylepiając dno na wysokość ok. 1 cm dość ściśle, a potem może być już luźniej. Druga wersja – ugniecionymi ziemniakami wylepić dno, a resztę ziemniaków pokroić w plastry, zamiast też gnieść, obojętnie. Teraz jest dobry moment, żeby poszaleć z przyprawami i obsypać ziemniaki papryką, pieprzem, solą, ziołami prowansalskimi. Kto lubi, może sobie dodatkowo dodać plastry cebuli, jednak u nas to by nie przeszło ;) Przyprawiajcie tak, jak lubicie jeść ziemniaczane dania, pełna dowolność, jeśli chodzi o rodzaj przypraw i ich ilość.
Kiedy przyprawianie już zakończone, na górę idzie warstwa frytek, cała ta upieczona w międzyczasie blaszka. Na to ketchup i sos serowy, dodatkowy syp ziół i całość jedzie do niewyłączonego po upieczeniu frytek piekarnika na około 15 minut, żeby z „sera” zrobiła się zarumieniona skórka.
Można pokusić się o dodatki udające boczek, albo gotowe do kupienia wszelkie fake meats albo na przykład „boczek” do zrobienia z bakłażana, wg przepisu na blogu Wege Panna. My, jak wiecie, wyznajemy zasadę, że im prościej, tym lepiej, więc bez tych wszystkich ozdobników.
Nasze kartofle z kartoflami i na to kartofle dobre są od razu, jeszcze gorące, można spokojnie kroić w trójkąty i przekładać na talerze ale jeszcze lepsze są, kiedy trochę poleżą i ostygną, całość stężeje, „przegryzie się” i staje się idealna do popicia zimnym piwkiem, spróbujcie koniecznie!
haha ale śmieszne danie :D Kocham kartofle!!!