[ Wegańskie różności ]

Nasze naturalne, wegańskie sposoby na przeziębienie

img_9696

No tak. Generalnie, jak mówiłam to już wiele razy, od kilku lat w zasadzie w ogóle nie chorujemy. Raz w roku przeziębienie + choroby wieku dziecięcego, takie jak ospa czy różyczka, to wszystko, co naszą rodzinę ewentualnie dopada. Czasem nas, dorosłych, boli głowa, czasem dzieci mają lekki katar, to wszystko.

Z pewnością na naszą lepszą odporność wpływa nie tylko sama dieta, znaczenie ma też ruch, aktywność na świeżym powietrzu zamiast kolejnego seansu przed tv, itd. Na pewno dobrze robi nam też olej kokosowy, który od 2 lat stosujemy jako główny tłuszcz spożywany na co dzień – to jeden z najsilniejszych, naturalnych środków przeciwzapalnych. Jemy też dużo kiszonek, które świetnie wspierają naszą naturalną odporność, no i czosnek, w potrawach, a w okresie jesienno-zimowym nawet jako codzienny, obowiązkowy dodatek do kolacji.

Kiedy jednak kilka czynników sprzyjających chorobie złoży się równocześnie, np. bardzo zmienna pogoda (chorobogenna) + kontakt z chorymi (np. dziećmi w przedszkolu) + chwilowe osłabienie organizmu (np. z powodu niewyspania) + jeszcze jakieś przewianie/przemoczenie na dworze, katar, kaszel i lekka gorączka pojawiają się i u naszych dzieci. Co wtedy robię?

img_9691

Na pewno NIE lecę do lekarza i na pewno NIE podaję żadnych leków, zwłaszcza przeciwgorączkowych (popularne wśród matek: gorączka u dziecka = trzeba podać syropek = o, już lepiej = to nic, że tylko na chwilę, przecież poda się kolejny). Podwyższona temperatura ciała dla mnie jest sygnałem, że organizm właśnie podjął walkę z infekcją i nie należy mu przeszkadzać, co najwyżej wesprzeć w tej walce naturalnymi sposobami. Oczywiście, gdyby gorączka była zbyt wysoka lepiej obniżyć ją do tych bezpiecznych 38 stopni ale też stopniowo, a nie gwałtownie, czyli np. chłodnymi okładami.

Ok, nie faszerujemy syropkami, to co robimy?

Po pierwsze, u mnie na dzień dobry obowiązkowo idzie IMBIR. Kilka plasterków świeżego, umytego korzenia imbiru wkładam do garnka, zalewam 0,5 litra zimnej wody i stawiam na ogień pod przykryciem. Kiedy woda się zagotuje, trzymam na ogniu jeszcze minutkę albo dwie i wyłączam. I teraz albo parzę równocześnie jakąś ziołową herbatkę, np. pokrzywę (ma dobry smak i działa m.in. przeciwbólowo na stawy, a przy okazji jest dobrym źródłem witaminy C) i mieszam pół na pół tę herbatkę z wywarem z imbiru, albo wlewam do połowy kubeczka imbiru i drugą połowę uzupełniam letnią wodą, żeby mieć czystą „herbatkę” imbirową. Do tego wyciskam sok z ćwiartki cytryny (znowu witamina C) i takie coś podaję dziecku do wypicia na jeden raz. Te pół litra wywaru z imbiru wystarcza na 4 razy w ciągu dnia, więc pierwsze 2 razy robię np. z pokrzywą, 3 już z czymś innym, ponieważ pokrzywa działa mocno moczopędnie i bliżej wieczoru lepiej ją już odpuścić (zamiast niej może być np. rumianek) i 4, ostatni przed snem, już całkiem czysty imbir z cytryną, rozcieńczony trochę wodą, żeby dziecka nie paliło w gardło (ja, jeśli mnie coś dopada, piję czysty wywar z cytryną, nie rozcieńczony niczym).

Następnego dnia rano robimy nowy wywar i znowu na 4 razy podajemy aż do wieczora. Jeśli chodzi o smak imbiru – rozcieńczony w herbatce lub nawet samej wodzie i z dodatkiem cytryny naprawdę nie jest nieprzyjemny, a mojemu dziecku bardzo dużo daje tłumaczenie, że to naturalne wsparcie jej własnego „wojska” do walki z chorobą i na pewno woli być szybciej zdrowa, niż leżeć w łóżku przez tydzień, więc pije bez mrugnięcia okiem.

Dodatkowo, dla ulżenia nosowi zapchanego katarem, robimy sobie lekkie inhalacje z tego imbiru ugotowanego do picia, wystarczy kilka głębokich wdechów z otwartą buzią i od razu lepiej się oddycha, a katar spływa z nosa jakby ktoś wyjął z niego korek.

img_9715

Do pomocy imbirowi wytaczamy działa naturalnej witaminy C i wcale nie jest to cytryna jedzona kilogramami. Znacznie więcej witaminy C, niż cytryna, ma KIWI – 1 kiwi jest jak 3 cytryny, więc dzieciak zjadając 2 kiwi dostaje bombę witaminy C porównywalną ze zjedzeniem 6 cytryn. 6 cytryn na raz nie zjadłby nikt, a 2 kiwi jest do przyjęcia nawet przez 4-latka. Więc takich „działek” witaminy C z kiwi dostaje przynajmniej 2 dziennie.

Żeby nie było nudno, dołączamy jeszcze inne owoce – mandarynki, grejpfruty, sok z pomarańczy. 1 mandarynka ma tyle witaminy C co… sok z 1 cytryny, 1 pomarańcza tyle, co sok z 5 cytryn (!), 1 grejpfrut tyle, co sok z 2 cytryn (przy porównaniach wspomogłam się obliczeniami wykonanymi przez autora bloga Salaterka, bardzo polecam tak przy okazji) – jaki jest więc sens brania farmaceutyków z witaminą C, jeśli wystarczy sięgnąć po owoce, by dostarczyć jej dużo, smacznie i zdrowo?

Tak więc poimy herbatką z imbiru z cytryną, dodatkowo sokiem z pomarańczy, karmimy kiwi, mandarynkami, grejpfrutami, nie zmuszamy do jedzenia niczego więcej, jeśli dziecko nie ma ochoty (po co ma tracić energię na trawienie posiłku, z głodu nie umrze przez ten dzień lub dwa, a owoce też wypełniają brzuszek, przy okazji wspierając walkę z infekcją). Moje na śniadanie zjadło ryż z jabłkiem i cynamonem, obiadu nie chciało, tylko owoce, na kolację kromkę chleba z pastą brokułową + bez dyskusji ząbek czosnku. Na obiad ewentualnie dobra jest zupa z kaszą jaglaną, która odśluzowuje organizm, gotowane brokuły, również bogate w witaminę C albo np. koktajl z jarmużem – przykład na całkiem smaczną kompozycję w archiwalnym wpisie tutaj: https://www.wszystkojestwglowie.pl/jarmuzowy-koktajl-z-imbire/.

Ostatnia sprawa to walka z kaszlem. Stary ale ciągle jary sposób to oczywiście syrop z cebuli, działa zawsze więc pierwsze, co robię rano, to kroję 2 cebule do słoika, przesypuję kolejne warstwy cukrem trzcinowym brązowym, wkładam do lodówki i po kilku godzinach mam syrop, który przez kilka dni podaję dziecku po 1 łyżeczce 3-4 razy dziennie.

img_9709

Czy to wszystko działa? Oczywiście.

Jeśli dziecko budzi się rano z kaszlem, katarem, kichające i rozpalone, a po tych wszystkich czarach-marach i obowiązkowej w takim przypadku drzemce w ciągu dnia (bo wiesz dziecko, jak mówiła moja babcia, i jej babcia, i jej babcia… sen jest najlepszym lekarzem) po południu ma już chęć na zabawę, to chyba jest całkiem dobrze. W nocy jeszcze kaszel, następnego dnia kaszel i resztki kataru, a trzeciego dnia już całkiem spokój, mimo, że wyglądało na poważną infekcję i zazwyczaj na tym się kończy. Gdyby było coś gorzej, zawsze mamy jeszcze inhalacje, zioła, inne naturalne syropy, płukanie gardła solą i kurkumą, płukanie nosa solą morską, itd., ale wierzcie mi, nie pamiętam, kiedy musiałam sięgnąć po coś więcej, niż te podstawowe, wcale nie uciążliwe, opisane wyżej sposoby.

Podsumowując – imbir + cytryny, bomba witaminy C z kiwi, pomarańczy, mandarynek, grejpfrutów, kasza jaglana z marchewką i brokuły, koktajle z jarmużem, surowy czosnek i kiszonki to nasza broń przeciwko chorobie – bez leków z apteki, bez rosołku, i nawet bez miodu. Polecam Wam!

img_9720

Print Friendly, PDF & Email
Tags: , , , ,

Wszystko jest w głowie

5 Comments

  1. w sumei calkiem przydatne metody. Ale ja tam piję nalewki swojej roboty i jakos nie choruje :D

  2. Witaj. Podpowiedz proszę jaki olej kokosowy stosujesz? Ja kupuję słoiczki 400 ml, sprawdzonego w smaku nierafinowanego oleju. Chętnie kupiłabym większe opakowanie jednorazowo, ale ten producent jeśli ma większe opakowania, to cenowo i tak wychodzi na to samo.

    1. Od 2 lat niezmiennie używam jedynego oleju kokosowego Coco Farm, który nawet ten tzw. rafinowany (chociaż z tradycyjną rafinacją niewiele ma wspólnego, jest oczyszczany tylko mechanicznie, nie chemicznie) ma lepsze właściwości i jakość od niejednego virgina w Polsce. Do kupienia m.in. w wiaderkach 12 litrowych.

  3. A gdybyście mogli mi coś polecić na zejście tej wydzieliny z nosa? Jestem załatwiona od kilku dni i leżę w łóżku, rosół spowodował spadek temperatury i kaszel też jest jakby lżejszy ale w nosie i w głowie czuję jak wszystko mi zalega, będę wdzięczna :)

    1. Chyba jestem spóźniona z tą odpowiedzią ale czasem komentarze lądują mi w spamie i dostrzegam je dopiero, kiedy go czyszczę, przepraszam.
      Na odśluzowanie organizmu najlepsza jest kasza jaglana, duuuużo kaszy jaglanej. Plus płukanie nosa wodą z solą morską, proszę sobie poszukać w sieci filmików pokazujących zabieg jala neti, wystarczy zwykła butelka po wodzie z dzióbkiem i trochę wprawy, moja 8-letnia córka już sama sobie to robi w razie potrzeby, rewelacyjnie wyciąga wszelkie zaległości z zatok właśnie.

Skomentuj Mirelka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *