[ Wegańskie dania ]

SOCZEWICA Z KASZĄ I WARZYWAMI – DANIE

Przyszły zimne dni a z nimi potrzeba jedzenia w bardziej rozgrzewający sposób…
Soczewica z warzywami i kaszą to coś, co w takiej zimnej porze jemy często, zresztą to jedno z naszych najstarszych wege-dań a ciągle je lubimy, więc musi być dobre :)
Potrzebujemy:
soczewicę czerwoną
 
– warzywa najzwyklejsze – 3-4 marchewki (zależy jakie duże), pietruszka korzeń + natka, 1 mały seler albo pół dużego, cebula
 
– przyprawy – pieprz, curry (można jeszcze dać dodatkowy imbir, bo chociaż wchodzi w skład mieszanki curry, to nie jest tak wyrazisty w niej)
kaszę – u mnie gryczana niepalona ale może być i palona albo w ogóle inna.
Dla niewtajemniczonych ;) – SOCZEWICA – to taka roślina strączkowa, podobna trochę do groszku.
Istnieje kilka odmian, osobiście wybieram czerwoną bo nie trzeba jej moczyć, najszybciej się gotuje i jest najbardziej lekkostrawna czyli nadaje się dla dzieci.
Właściwości odżywcze soczewicy:
 
– źródło węglowodanów ale również doskonałe źródło białka (28 g w 100 g nasion!); zawiera te słynne aminokwasy, których nasz organizm nie potrafi sam wytworzyć czyli dobra wiadomość – możemy położyć na talerzu danie z pięknymi nasionkami zamiast kawałków czegoś, co kiedyś było… no dobra, sami wiecie;
 dużo błonnika; dużo kalorii ale niski indeks glikemiczny; prawie wcale tłuszczu – czyli jeśli musicie, odchudzajcie się z soczewicą a nie z dukanem…
potas, sód; fosfor, wapń (zdrowe kości); żelazo, kwas foliowy (zdrowa krew); witaminy z grupy B
Najlepiej oczywiście znowu jeść kiełki, jeśli tylko ktoś lubi… Jeśli nie – GOTUJEMY :)
Zaczynamy od wstawienia kaszy – o gotowaniu kaszy bez przypalania pisałam TUTAJ (pod zdjęciem czerwonej fasoli zaczyna się opis :) ).
Obieramy wszystkie warzywa, rozgrzewamy suchą patelnię, ustawiamy na najmniejszym ogniu i tak:
– marchew ścieramy na tarce (na dużych oczkach) i wrzucamy na patelnię, ścieramy drugą marchew, mieszamy na patelni z pierwszą, itd.,

– następnie pietrucha – korzeń – i seler, ścieramy i na bieżąco dorzucamy do patelni, mieszając wszystko razem (ciągle na sucho – nie smażymy! po to jest najmniejszy ogień, żeby warzywa się nie przypalały a tylko ogrzewały i trochę miękły)

– kroimy cebulę w kostkę, mieszamy warzywa na patelni, robimy w nich „dołek” i teraz dopiero wlewamy do niego trochę oleju a do oleju pokrojoną cebulę; szklimy ją trochę i mieszamy całość.
Teraz przyprawy – pieprz (ile? jak kto lubi :) ), opcjonalnie imbir (jak kto lubi) i konkretna ilość mieszanki przypraw curry (u mnie łagodna le jeśli wolicie ostrą – proszę bardzo).
Całość posypujemy soczewicą, robiąc z niej „kołderkę” dla warzyw i dolewamy wody – tyle, żeby cała soczewica znalazła się pod wodą.
Przykrywamy pokrywką, podkręcamy ogień i to już prawie koniec pracy… Teraz jest czas (około 15 minut) na natłuszczenie kaszy (którą wyłączyliśmy już wcześniej), posiekanie zielonej pietruszki, posprzątanie blatu, przygotowanie talerzy i co tam jeszcze zdążycie zrobić w czasie, kiedy soczewica mięknie a woda odparowuje.
I teraz tak – mniej więcej po 15 minutach soczewica faktycznie jest już dobra do jedzenia, tzn. ziarenka są jeszcze całe ale już fajnie miękkie.
I jeśli Wam się spieszy, można w tym momencie zakończyć gotowanie, dolać do potrawki oleju, wyłożyć ją na kaszę, posypać zieloną pietruszką i jeść.Natomiast, jeśli macie jeszcze jedne 15 minut to polecam jednak jeszcze trochę poczekać i pozwolić soczewicy rozpaść się (w tym przypadku trzeba dolać jeszcze trochę wody); wtedy całość uzyskuje zupełnie inną konsystencję, którą w tym daniu ja osobiście wolę i która pozwala na jeszcze jedno wykorzystanie go, o czym później.Tak czy inaczej, dalej robimy tak samo – dolewamy oleju, wykładamy na kaszę, posypujemy natką pietruszki i… SMACZNEGO!
Kto potrzebuje, może dosolić ale kasza jest już posolona i w mieszance przypraw curry też jest sól…
Wersja z imbirem, dla lubiących imbir, przepyszna!

 

Ja jeszcze pierwsze co robię, zanim zacznę jeść, to mieszam wszystko ze sobą na talerzu – super :)

Jest to naprawdę sycące, wysokoenegetyczne, rozgrzewające danie, dosłownie czuje się, że para buch! koła w ruch!

ALE! To ciągle nie jest prawdziwy koniec ;)

W kolejnym poście – WERSJA 2 tego dania a właściwie – ciąg dalszy :)) ZAPRASZAM!

 

Print Friendly, PDF & Email
Tags: , , , , ,

Wszystko jest w głowie

16 Comments

  1. Świetny przepis własnie czegoś takiego szukałam. Ide gotować! Pozdrawiam :)

  2. A jaką soczewicę polecasz – łuskaną czy niełuskaną? I jaka jest różnica w przygotowaniu? Pozdrawiam
    Rozpoczynająca wege drogę B :)

    1. Witaj :) Tak jak wspomniałam w tym poście, osobiście wybieram czerwoną – czyli łuskaną brązową ;) tzn. soczewica brązowa to nie inna odmiana tylko czerwona niełuskana :) Różnica w przygotowaniu dla mnie jest ogromna, kupiłam brązową (czyli czerwoną niełuskaną) raz i raczej nie ciągnie mnie więcej – przed gotowaniem trzeba ją moczyć, gotuje się znacznie dłużej i w gotowaniu nie rozpada się tak, jak łuskana. Czerwoną łuskaną czyli takie połówki, które widać na zdjęciu, wystarczy przepłukać, gotować 15 minut do miękkości lub 30 minut do rozpadnięcia i już; w niektórych daniach to ma znaczenie. WIĘC – jeśli chciałabyś soczewicę jako dodatek na sypko, wybierz niełuskaną ale pamiętaj o moczeniu i dość długim gotowaniu; jeśli chcesz, żeby się fajnie rozpadła, kup łuskaną; taka jest też bardziej lekkostrawna (przez wzgląd na moje dzieci póki co nie robię innej). Pośrednio mamy jeszcze soczewicę zieloną, też trzeba namoczyć ale już nie tak długo gotować jak brązową, chociaż dłużej, niż czerwoną :) Bardzo dobra jako farsz do pierogów itp., choć osobiście nie robię bo mi się nie chce ;)

      Mam nadzieję, że trochę rozjaśniłam temat, jeśli będziesz miała jakiekolwiek pytania – pisz :)

      Niedługo kolejne przepisy z soczewicą w roli głównej, więc zapraszam Cię jak najczęściej :)

    2. Takie odpowiedzi uwielbiam – już prościej wytłumaczyć się nie da! Dziękuję i pewnie jeszcze zadam wiele pytań. A jutro gotuję, soczewica kupiona :)
      B.

  3. Wszystko napisane prosto, zrozumiale i z humorem. Tak trzymać! Podoba mi się. ;)

    1. DZIĘKI! :)) Zapraszam częściej!

  4. Uwielbiam soczewicę i często stosuję, więc sprawdzę to danie z pewnością, zapowiada się smacznie i zdrowo.
    Pozdrawiam.

  5. już pierwsza wersja jest doskonała ;)

    1. Dzięki dzięki dzięki! :))

  6. Raz widziałam Ugotowanych 100% ze Śląska, z tamtejsza kuchnią. To Wasza to Kosmos od tamtej regionalnej.

  7. Bardzo pyszne, czerwoną soczewicę mogłabym jeść chyba codzienne i dodaję ją do wielu dań, Twoje bardzo ładnie się prezentuje :-)

    1. Dziękuję bardzo :) Daj znać czy smakowało!

  8. Fajnie i proste! I lekkie! I pomyśleć, że Wy ze Śląska! ;)

    1. zou, ale że co z tym Śląskiem? że Śląsk i lekkie danie? hahahaha! wiesz, ja gotuję po SWOJEMU ;)

Skomentuj Anonimowy Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *